***
Atol Club to rodzinna firma działającą od 1996 roku. Aktualnie przekształciliśmy się w spółkę HobbyLab Sp. z o.o.
Naszym głównym założeniem było pielęgnowanie tradycji i rozbudowa rodzinnego biznesu.
Jak każdy mamy swoje małe i duże marzenia i widać je w prowadzonych profilach działalności.
Jesteśmy zupełnie rożni ale łączy nas "magiczna więź" i dlatego tworzymy zgrany team.
Poświęcamy każdą wolną chwilę na tworzeniu czegoś nowego i nowatorskiego a nasza praca jest naszą pasją i dlatego poświęcamy jej całe serce i czas na ciągłe udoskonalanie. Nowatorska dziedzina hobby świecarskiego została wprowadzona przez nas w 2005 roku jako
"Kraina Świec" a 2 lata później również jako
"Kraina Mydełek".
Stworzony Serwis Informacyjny łączy te dziedziny rękodzieła i występuje pod nazwą
"Kraina Świec i Mydełek" i jest również inspirujący dla producentów świec czy mydeł.
My pozostajemy
sklepem plastycznym dla hobbystów a włożony przez nas ogrom pracy, testów, badań i prób nowych produktów trwa nadal. Pomaga nam to wybrać najodpowiedniejsze i najbezpieczniejsze materiały do pracy dla hobbysty.
Często słyszymy pytanie czy jesteśmy producentami oferowanych świec czy mydeł?
Z uśmiechem odpowiadamy NIE. Naszym głównym założeniem jest hobby, które sprawia radość i przyjemność z tworzenia a przy tym jest bezpieczne dla dorosłych i dzieci.
Artysta ma się dobrze bawić i tworzyć swoje własne arcydzieła.
***
O nas w prasie: Fragment artykułu który ukazał się w Rzeczpospolitej z dnia 15/09/2006 w dodatku "Dobra Firma". Link do całego artykułu "Pomysł na biznes"
W krainie świec
"- Jesteśmy jak ogień i woda, dwa kontrasty - mówi Katarzyna Winiarska, żona Jacka.
Ale w jednym są podobni: ona też nie przegapi niszy. Półtora roku temu straciła pracę. Rozmyślała, co dalej. Kiedyś przyszły koleżanki i pokazały książkę z opisem, jak zrobić świecę żelową. Powiedziały: nigdzie nie można kupić produktów z których się je robi. - Nie umiecie szukać, w Internecie jest wszystko - przekonywała Katarzyna Winiarska. Ale miały rację. Bo owszem, są producenci żelu, knotów, form, ale sprzedają tylko wielokilogramowe opakowania. A hobbysta tyle nie potrzebuje.
Domowe, hobbystyczne rękodzieło, modne na świecie jako np. decoupage (technika własnoręcznego zdobienia przedmiotów przez naklejanie wycinanych motywów), u nas też zdobywa popularność. Zajmują się tym młode, pracujące kobiety, które wieczorem siadają i "dłubią", mając godzinę, dwie dla siebie, albo też mamy, próbujące ożywić monotonię urlopu wychowawczego.
- Przecież można robić świece. To naprawdę łatwe. Wystarczy naczynie, żel, zapach, knoty, i powstaje jedyny w swoim rodzaju wyrób: autorska świeca, świetna na prezent - wpadła na pomysł Katarzyna Winiarska. I postanowiła go rozpropagować. Najłatwiej to zrobić przez Internet, więc powstał sklep internetowy Kraina Świec. Jego właścicielka kupiła partię świec, porobiła zdjęcia, przygotowała ofertę. Reakcja była natychmiastowa. Nadeszły pytania: macie piękne świece, ale jak takie zrobić samemu, gdzie kupić potrzebne materiały? I pani Katarzyna przygotowała ofertę. Nawiązała kontakt z producentami, dostawcami, importerami żelów, knotów, parafiny, form. Namówiła ich, by zechcieli sprzedawać mniejsze partie. Nie było łatwo, bo dla nich rynek detaliczny się nie liczy. Pół roku szukała małych buteleczek na zapachy, bo hobbysta nie potrzebuje litra. Trudno też znaleźć ciekawe formy do świec.
- Miesiącami szukałam kształtu kulki - mówi pani Katarzyna.
Matryca do wyrobu świec kosztuje 10 tys. zł. Za drogo. Udało się kupić tańsze z importu. Mimo przeciwności interes ruszył. Sklep ma własne forum oraz działy: Kursy, Wiedza, Zrób to sam. Zainteresowani pytają, jak i co zrobić krok po kroku, zamawiają materiały i akcesoria.
- Wszystko sprawdzam sama, by wiedzieć, jak zachowuje się dana substancja i do czego się nadaje - mówi Katarzyna Winiarska. Klientów przybywa. Są hobbyści i instytucje, szkoły i przedszkola, które wykorzystują świece na zajęciach plastycznych, a także podczas warsztatów terapii zajęciowej dla dzieci niepełnosprawnych. Zarejestrowanych jest 420 klientów, ale kupić można bez rejestracji, więc faktycznie liczba nabywców jest wyższa. Asortyment liczy 280 pozycji, a biorąc pod uwagę kolory i kształty - ponad 1000. Sklep współpracuje z ok. 15 producentami i dostawcami. Ma trochę unikatowych, gotowych świec z importu.
- Zaczynałam od kilku transakcji, teraz w ciągu miesiąca jest ich 25 - 30. Krzywa powoli rośnie. Koszty zakupu pierwszej partii świec zwróciły się po ponad pół roku. Przyjęłam strategię: małymi krokami i przy minimalnych nakładach. Na razie zainwestowałam zaledwie 2,5 tys. zł - mówi Katarzyna Winiarska. - Bo samochód, komputer, telefon już miałam, a działalność prowadzę we własnym mieszkaniu. Włożyłam w to wszystko mnóstwo własnej pracy. Nauczyłam się programów komputerowych, obróbki zdjęć, układania kompozycji, szukania wydawnictw i nowości. Nieustanne muszę aktualizować stronę www.
- Na razie jest więcej zamieszania niż zysku, ale koszty się zwracają i są środki na rozwój - mówi pani Katarzyna.
Przestrzega też: jeśli pracujesz w domu, zachowuj się tak, jakbyś szedł do pracy. Wstań rano, ubierz się, załóż buty i działaj od do. Miej samozaparcie, dyscyplinę wewnętrzną.
Na razie sytuacja jest sprzyjająca. Konkurencji brak. - Z tego co wiem, to jedyny taki sklep - mówi pani Winiarska.
Pewnie mógłby to być sposób na życie, gdyby powstał sklep stacjonarny. Bo wiele osób pyta, czy można to gdzieś zobaczyć, dotknąć, powąchać. Katarzyna Winiarska nie wyklucza, że kiedyś taki sklep powstanie."
(c) JERZY DOMAGAŁA